- A co z Mei ? –
- Przez te kilka dni nic nie
jedliście. Mogła zasłabnąć –
- Aha, ale nic po za tym ? –
- Jest trochę odwodniona.
Musisz się nią zaopiekować. Aha i nie może przez kilka dni grać –
- Nie będzie mi łatwo jej to
powiedzieć –
-
Ja mogę to zrobić –
- Nie, nie. Zrobię to –
D’jok właśnie zdał sobie
sprawę, że nie potrzebnie to powiedział.
Wiedział, że nie będzie umiał
jej tego powiedzieć.
Kochała grać.
Ona też nie potrafiłaby jemu
tego powiedzieć.
„Halo, D’jok. Przecież to
tylko kilka dni. Bywało gorzej. OGARNIJ SIĘ !” – pomyślał.
Kiedy Dame Simbai już go
puściła , mógł zobaczyć Mei.
Wszedł do pokoju gdzie leżała
i spojrzał na nią.
Była nadal nieprzytomna.
Usiadł przy jej łóżku i
złapał jej rękę.
Liczył, że niedługo się
obudzi i będzie wszystko po staremu.
Jednak po 3 godzinach ona
cały czas była nieprzytomna.
Ponieważ było już późno D’jok
musiał się w końcu przespać.
Nie chciał zostawiać Mei, ale
musiał też pomyśleć o sobie.
Wyszedł z pokoju i poszedł do
swojego.
Pierwsze co przykuło jego
uwagę kiedy wszedł to zdjęcie, na którym był on i Mei.
Pamiętał kiedy je zrobiono.
Było to na planecie Shedow
(nie chce mi się pisać Archipelag Shedow), a dokładnie na plaży.
Byli wtedy tacy szczęśliwi.
D’jok przestał się patrzeć na
zdjęcie i poszedł się umyć.
Pierwszy raz po kilku dniach.
Potem oczywiście poszedł
spać.
Była w końcu 23:00.
Na drugi dzień pierwsze co
zrobił to poszedł do Mei, która już nie spała.
Siedziała z brodą na kolanach
i pisała SMS – y.
- Ty nigdy nie przestaniesz
pisać SMS – powiedział uśmiechnięty D’jok.
- Owszem –
-? –
- Całkiem, całkiem. A ty ? –
D’jok odpowiedział jej
pocałunkiem.
- To chyba znaczy dobrze.
Kiedy będę mogła grać ? –
- Eeee…za kilka dni –
- Nie przyszło Ci to łatwo –
- Yyyy….-
- Spokojnie. Wytrzymam –
- A jednak Jake miał racje –
- Co ? –
- Mówił, że tu jest
niebezpiecznie. To moja wina, że Cię porwali –
- NIE ! Nie mogłeś tego
przewidzieć –
- Mogłem go posłuchać –
- A kto by posłuchał
kościotrupa, który z nienacka wskakuje do twojej łazienki?-
- No raczej nikt, ale ja
powinienem –
- Przestań. To nie Twoja wina
i koniec ! Lepiej powiedz co z Twoim fluxem –
- Normalnie. Dame Simbai
miała pojemniki z Oddechem –
- Serio ? No to świetnie ! –
Nagle do Mei przyszedł SMS o
treści :
„Córeczko
musisz zerwać z D’jokiem.
Jest
niebezpieczny.
Przez
jego ojca musimy dużo zapłacić.
Jeśli
z nim nie zerwiesz, urwiemy z Tobą kontakt”
Mei po przeczytaniu tego SMS,
pokazała go D’jokowi.
- Niby to takie łatwe do
zrozumienia, ale ja tego nie rozumiem –
Mei z chowała twarz w ręce i
zaczęła płakać.
D’jok usiadł na łóżku i
przytulił długowłosą.
Ona wtuliła się w niego i po
20 minutach odpisała :
„Nie zerwę z
D’jokiem.
Jeśli
chcecie się obrażać to wasza sprawa.
Cześć”
- Nie szkoda Ci rodziców ? –
- No może i trochę szkoda,
ale skoro tak się zachowywują to nie ma co –
Nagle do pokoju wszedł Micro
Ice.
- Siemka, idziemy z resztą na
miasto, idziecie ? –
- Jasne – powiedziała z
entuzjazmem Mei.
- Mei, nie możesz – powiedział
D’jok.
- Zapytaj Dame Simbai –
D’jok wyszedł z pokoju i po
chwili wrócił.
- Leć szybko do pokoju i
ubieraj się –
- Yeah –
Mei po 30 minutach wyszła na
korytarz.
Wyglądała zaje…znaczy super :D
Miała na sobie T-shirt, czarną skórzaną kurtkę, jeansowe rurki i botki na małym
obcasie.
- Wow Mei – D’jokowi prawie
wyszły oczy z orbit.
- Tak wiem…-
Mei podeszła do D’joka,
złapała go za rękę i oświadczyła, że wszyscy mogą iść.
Kiedy SK przechodzili przez
park, nabijali się ze wszystkich śmiesznych zwierząt.
- Paczcie jak ta wiewiórka
patrzy się na Micro – powiedziała Mei.
- Ej, ta wiewiórka mnie
przeraża. Czemu się tak na mnie paczy ? –
- Nie wiem. Może wyglądasz
jak orzech…- powiedział D’jok.
Nagle wiewiórka rzuciła się
na Micro.
- Aaa…ratunku. Weźcie ją ! –
SK zamiast pomóc chłopaki, to
śmiali się jak nienormalni.
Kiedy już wszyscy się
uspokoili, pomogli Micro zdjąć z twarzy wściekłą wiewiórkę.
- Nic Ci nie jest Micro ? –
zapytała Tia.
- Zamiast się śmiać mogliście
mi pomóc –
- No przepraszamy, ale jak tu
się nie śmiać –
SK poszli dalej.
Nikt nawet nie zwracał uwagi na reporterów.
Nagle przed SK pojawił się
Sinedd z jakąś dziewczyną.
- O Sinedd, ładny szczur –
powiedziała Mei.
- Nie mów tak o mojej
dziewczynie –
- Ale ja mówię o tym szczurze
na smyczy – Dziewczyna wskazała psa, który wyglądał jak szczur.
SK popatrzyli na dół.
I faktycznie…
- To jest Chiuaua – poprawia
ją dziewczyna.
- A nie szczur ? –
- Nie –
- To widocznie źle wybierasz
w psach –
- Pff… a ty w chłopakach –
dziewczyna popatrzyła na D’joka.
- A miałaś kiedyś pięść
dziewczyny na twarzy ? –
- Nie…-
- Jeśli coś jeszcze powiesz
to będziesz ją miała –
Sinedd i dziewczyna poszli w
przeciwną stronę.
SK szli tak i szli, aż w
końcu nie zauważyli, że weszli w las.
- Gdzie my jesteśmy ? –
zapytała Tia.
- Nie wiem, ale chyba się
zagapiliśmy – powiedział D’jok.
- Micro miał nas zaprowadzić
do miasta, a nie do lasu ! –
- Spokojnie…zaraz nas z tąd
wyprowadzę –
- Już to widzę – odezwała się
Mei.
SK krążyli tak po lesie 2
godziny.
W końcu Mei się wkurzyła.
- Miałeś nad stąd wyprowadzić
! – krzyknęła.
- No przecież wyprowadzam –
- Yhy…tak, że krążymy ! –
- Trzeba zadzwonić do Archa -
powiedział Thran.
- Kto ma telefon ? –
Cisza…
- Aha..spoko. Nikt nie ma
telefonu ! –
- Spokojnie. Przenocujemy tu
i jutro poszukamy drogi do domu –
- Kto umie rozpalać ognisko ?
– zapytał D’jok.
I znowu cisza…
- Dobra ja spróbuję coś
zrobić. Weźcie mi przynieście jakieś patyki –
SK przynieśli Mei suche
badyle.
Dziewczyna zaczęła rozpalać
ognisko.
Po 20 minutach udało jej się.
- Wow, ale mam zdolną
dziewczynę – powiedział zadowolony D’jok.
- No wiem –
- Ale mamy problem –
powiedział Ahito.
- Co ? –
- Na czym będziemy spać ? –
- Zdejmiemy kurtki i…-
- Dobra. Wiemy –
Chłopaki rozłożyli swoje
kurtki i wszyscy się położyli.
Niestety kurtka wystarczyła
tylko na Thrana i Ahito.
- I co ? –
- Poszukajcie jakiegoś
złamanego konara –
D’jok i Micro znaleźli konar
i przynieśli go.
- Świetnie. A teraz na tym
usiądźmy i będziemy spać na siedząco –
- I to wszystko przez Micro –
wspomniała Mei.
CDN
A teraz małe co nie co. Zdjęcia przez które o mało nie spadłam z krzesła ze śmiechu oczywiście :