Na drugi dzień
D’jok obudził się pierwszy.
Jednak kiedy
spojrzał na miejsce Mei, jej nie było.
Pomyślał sobie,
że pewnie jest w łazience.
Ale jej też tam
nie było.
To już zaskoczyło
D’joka.
Zjechał na dół do
kuchni, gdzie też nie było Mei.
Znowu wjechał na
górę i ujrzał na półce kartkę o treści :
„ Mamy twoją dziewczynę. Jeśli chcesz ją uratować, musisz po nią przyjść.
Adres : Długa 23 (ruiny) „
Po przeczytaniu
tego D’jok wsiadł do swojego nowego auta.
Ku jego
zdziwieniu wiedział jak się kieruję, ale mniejsza o to.
Dotarł pod podany
adres i wszedł w ogromne ruiny jakiejś fabryki.
Nagle usłyszał
krzyki Mei.
Pobiegł tam skąd
dochodziły i ujrzał wisząca do góry nogami Mei.
Dziewczyna
wisiała nad jakimś kotłem z dziwną, zieloną substancją.
A koło tego
wielkiego basenu stał Rocket.
- No proszę.
Czyli kamień nie podziałał ? –
- To ty we mnie
rzuciłeś ? –
- Brawo –
- Wypuść Mei –
- Pod warunkiem,
że oddasz swojego fluxa –
- CO ?! –
krzyknęła Mei.
- Za mało było
tego z Mei. Teraz potrzebuje więcej –
- Zgoda –
- NIE D’JOK ! –
- Weźcie go
chłopcy i uwolnijcie dziewczynę. Ale wsadzcie ją wiedzie gdzie. A jak wysse
wszystko z D’joka, zróbcie z nim to samo –
- Miałeś ją
uwolnić –
- Tak, ale nie
mówiłeś o tym żeby nie wrzucać jej do tajemniczego pokoju jak już ci wyssiemy fluxa,
wtedy może ją uwolnimy -
Wielkie goryle
odwiązali Mei i wzięli ją. Potem wrócili po D’joka.
Zaprowadzili go
do wielkiego ciemnego pokoju i posadzili na wielkim krześle.
Podłączyli do
jakiejś maszyny i się zaczęło.
Chociaż D’jok nic
nie czuł to i tak stawał się coraz słabszy.
Po jakieś 20
minutach, było po wszystkim.
D’joka wtrącili
do pokoju, tam gdzie była Mei.
Dziewczyna była
całkiem słaba.
Ledwo siedziała.
Powoli zamykały
jej się oczy, jednak kiedy zobaczyła D’joka, szeroko je otworzyła.
Chciała coś
powiedzieć, jednak straciła przytomność.
D’jok próbował ją
obudzić, jednak nic to nie dawało.
Objął ją i
czekał, aż ich wypuszczą.
Minęła noc.
Mei obudziła się
i zobaczyła siedzące D’joka.
- D’jok ? –
- Mei ! Obudziłaś
się ! –
- Gdzie jesteśmy
? –
D’jok nie
odpowiedział tylko zdjął kurtkę, i owinął nią Mei.
Potem mocna
przytulił dziewczynę.
- Kiedy się stąd
wydostaniemy ? – zapytała.
- Nie wiem –
- Jak to nie
wiesz ?! – Mei się wkurzyła – przecież będzie trzeba się stąd wydostać !
- Wiem –
- To czemu nic
nie robisz ?! –
- Bo nie wiem co
–
- Komórka ? –
- Nie mam przy
sobie –
- Jak Cię zaraz
trzasnę, to zobaczysz –
- Postaram się
coś wymyślić –
- No mam nadzieję
-
Minęło kilka dni
od porwania.
SK już szaleli,
ponieważ nigdzie nie było pary.
Policja nie
pomagała.
Tia płakała,
Micro zamknął się w sobie, Ahito i tak spał, a Thran próbował ich namierzyć.
Niestety nadal
nie było po nich śladu.
Kiedy Tia weszła
do pokoju Mei, zauważyła karteczkę.
Od razu pobiegła
z tym do chłopaków i im ją pokazała.
- Trzeba tam
jechać – powiedział Micro.
SK z pędem
pojechali na to miejsce.
Jednak kiedy
przyjechali, przed ruinami stały buldożery i zaczęły je burzyć.
Mei cały czas krzyczała.
Ja tam się jej nie dziwie.
W końcu budynek się wali, a
oni są w środku.
Tia podeszła do jednego z
budowniczych.
- Nie burzcie tego ! –
- Dlaczego ?! Musimy ! –
- Ale tam są ludzie ! –
- CO ?! Chłopaki przerwać
wyburzanie !!! –
Nagle wszystko się
zatrzymało.
Ekipa budowlańców weszła do
środka zobaczyć czy ktoś jest w środku.
I rzeczywiście.
Byli tam Mei i D’jok.
Długowłosa była nieprzytomna,
a chłopak trzymając ją na rękach ledwo stał.
D’jok, Mei i ekipa wyszli z
ruin.
Tia podbiegła do nich ze
łzami w oczach i pomogła wziąć Mei.
Kiedy już wszyscy byli w
latającym aucie, Micro zaczął zadawać mnóstwo pytań.
- Kto porwał Mei ?! Co z nią
?! Czemu jest nieprzytomna ?! Co się działo w tym budynku ?! Dlaczego jesteś
taki słaby ?! –
- MICRO ! Przestań tyle gadać
! – krzyknęła Tia.
Chłopak siedział już cicho.
- Lepiej wracajmy do Akademii
! Przecież trzeba zawieść Mei do lekarki – odezwał się Tharn.
- Jedyny mądry – powiedziała
Tia.
SK jechali (a raczej lecieli)
jak najszybciej mogli.
Jednak durny korek ich
zatrzymał.
- HOLERA ! Korek w środku
tygodnia ?! – krzyczał Ahito, który odziwo nie spał.
- Dobra, biegniemy ! –
powiedziała Tia.
- Słucham ?! Nie uniesiemy
Mei – powiedział Thran.
- Poradzimy sobie. D’jok, ja
i ty biegniemy ! –
D’jok był taki zmęczony, że
nawet nic nie odpowiedział.
Jednak wiedział jedno :
TRZEBA URATOWAĆ MEI !
Tia i reszta wysiedli z
latającego auta.
Nie wiem jakim cudem to
zrobili, ale wszystko jest możliwe, jeśli się chce to zrobić.
D’jok mimo zmęczenia biegł
jak najszybciej mógł.
Miał na rękach Mei, która
była cały czas nieprzytomna.
Kiedy wreszcie dotarli do
Akademii od razu pobiegli do gabinetu Dame Simbaj.
- O mój boże ! Co się stało ?
– zapytała.
- Długo by opowiadać. Pomoże
jej pani ? –
- Oczywiście –
D’jok położył Mei na łóżku i
wyszedł z gabinetu.
Usiadł na krześle i w gdzieś
tam głęboko modlił się żeby Mei wyzdrowiała.
Chociaż sam był bez fluxa to
i tak pewnie czuł się lepiej niż długowłosa.
Ale dziwiło go jedno :
DLACZEGO MU NIE PODZIĘKOWAŁA ZA ODDANIE FLUXA ?
Nie tyle, że chciał jej
wdzięczności, bo zrobił to dla niej, ale i tak dziwne.
Może po prostu zapomniała ze
zmęczenia.
Kiedy D’jok tak myślał,
podeszła do niego Tia.
- Jak się trzymasz ? –
- Dobrze –
- Co działo się w budynku –
- Nie ważne –
- Jak to nie ważne ?! Musimy
wiedzieć, a tym bardziej Arch –
- Powiem jedno : NIE MAM JUŻ
FLUXA ! –
- CO ?! Dlaczego ? –
- Musiałem jakoś uratować Mei
–
Tia już się nie odezwała.
„ I to się nazywa miłość.
Wiedziałam, że ją kocha, ale że aż tak ?
Jakie to piękne *_* „
pomyślała Tia.
Po godzinie czekania, Dame
Simbai wreszcie wyszła.
- Już wszystko dobrze. Ale
Ciebie D’jok też muszę zbadać –
- Dobrze –
Rudowłosy wszedł do nowego
gabinetu.
Nawet nie zauważył jak się
zmienił.
Miał białe ściany i nowy
sprzęt.
Lekarka podpięła go do
jakiejś maszyny.
Na ekranie pojawił się napis
: 0 % fluxa.
Dame Simbai popatrzyła
jeszcze raz z niedowierzaniem.
- D’jok ty nie masz w sobie
fluxa –
- Wiem –
- Co się stało ?! –
- Musiałem uratować Mei -
Chłopak maił opuszczoną
głowę.
- Spokojnie. Mam dużo
zbiorników z fluxem. Mei już ma w sobie fluxa. Teraz czas na Ciebie –
D’jok spojrzał na Dame
Simbai.
- Naprawdę ? Ile ma pani tych
pojemników ? –
- Dwa na każdego ze SK –
D’jok był cały szczęśliwy.
Dowiedział się właśnie, że
nie musi rezygnować z gry.
CDN
W następnym
rozdziale :
„Nie będzie mi łatwo jej to powiedzieć”
„A jednak Jake miał racje”
„Mogłem go posłuchać”
„A kto by posłuchał
kościotrupa, który z nienacka wskakuje do twojej łazienki?”
______________________________________________________________
Na życzenie Agusi, dłuższy rozdział :D
Genialny rozdział ;]
OdpowiedzUsuńczy Rocketowi nie łatwiej było by napaść na Dame Sibmai i jej zabrać te pojemniki? XD
czekam na kolejny ;D