Troszkę o tym blogu < 3

Na tym blogu piszę historyjki ( wymyślone )
o drużynie Snow Kids.
Piszę głównie o mojej ulubionej parze czyli,
MEI I D'JOK. Bardzo ich lubię :)
Ale dodaję tu też historyjki pisane przez
moich znajomych < 3
Dlatego pod całym tekstem piszę autora.

Wika < 3

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Odc.2 "Kiedy go wreszcie złapią?"


Na drugi dzień D’jok obudził się pierwszy.
Jednak kiedy spojrzał na miejsce Mei, jej nie było.
Pomyślał sobie, że pewnie jest w łazience.
Ale jej też tam nie było.
To już zaskoczyło D’joka.
Zjechał na dół do kuchni, gdzie też nie było Mei.
Znowu wjechał na górę i ujrzał na półce kartkę o treści :
„ Mamy twoją dziewczynę. Jeśli chcesz ją uratować, musisz po nią przyjść.
Adres : Długa 23 (ruiny) „
Po przeczytaniu tego D’jok wsiadł do swojego nowego auta.
Ku jego zdziwieniu wiedział jak się kieruję, ale mniejsza o to.
Dotarł pod podany adres i wszedł w ogromne ruiny jakiejś fabryki.
Nagle usłyszał krzyki Mei.
Pobiegł tam skąd dochodziły i ujrzał wisząca do góry nogami Mei.
Dziewczyna wisiała nad jakimś kotłem z dziwną, zieloną substancją.
A koło tego wielkiego basenu stał Rocket.
- No proszę. Czyli kamień nie podziałał ? –
- To ty we mnie rzuciłeś ? –
- Brawo –
- Wypuść Mei –
- Pod warunkiem, że oddasz swojego fluxa  
- CO ?! – krzyknęła Mei.
- Za mało było tego z Mei. Teraz potrzebuje więcej –
- Zgoda –
- NIE D’JOK ! –
- Weźcie go chłopcy i uwolnijcie dziewczynę. Ale wsadzcie ją wiedzie gdzie. A jak wysse wszystko z D’joka, zróbcie z nim to samo –
- Miałeś ją uwolnić –
- Tak, ale nie mówiłeś o tym żeby nie wrzucać jej do tajemniczego pokoju jak już ci wyssiemy fluxa, wtedy może ją uwolnimy -
Wielkie goryle odwiązali Mei i wzięli ją. Potem wrócili po D’joka.
Zaprowadzili go do wielkiego ciemnego pokoju i posadzili na wielkim krześle.
Podłączyli do jakiejś maszyny i się zaczęło.
Chociaż D’jok nic nie czuł to i tak stawał się coraz słabszy.
Po jakieś 20 minutach, było po wszystkim.
D’joka wtrącili do pokoju, tam gdzie była Mei.
Dziewczyna była całkiem słaba.
Ledwo siedziała.
Powoli zamykały jej się oczy, jednak kiedy zobaczyła D’joka, szeroko je otworzyła.
Chciała coś powiedzieć, jednak straciła przytomność.
D’jok próbował ją obudzić, jednak nic to nie dawało.
Objął ją i czekał, aż ich wypuszczą.
Minęła noc.
Mei obudziła się i zobaczyła siedzące D’joka.
- D’jok ? –
- Mei ! Obudziłaś się ! –
- Gdzie jesteśmy ? –
D’jok nie odpowiedział tylko zdjął kurtkę, i owinął nią Mei.
Potem mocna przytulił dziewczynę.
- Kiedy się stąd wydostaniemy ? – zapytała.
- Nie wiem –
- Jak to nie wiesz ?! – Mei się wkurzyła – przecież będzie trzeba się stąd wydostać !
- Wiem –
- To czemu nic nie robisz ?! –
- Bo nie wiem co –
- Komórka ? –
- Nie mam przy sobie –
- Jak Cię zaraz trzasnę, to zobaczysz –
- Postaram się coś wymyślić –
- No mam nadzieję -
Minęło kilka dni od porwania.
SK już szaleli, ponieważ nigdzie nie było pary.
Policja nie pomagała.
Tia płakała, Micro zamknął się w sobie, Ahito i tak spał, a Thran próbował ich namierzyć.
Niestety nadal nie było po nich śladu.
Kiedy Tia weszła do pokoju Mei, zauważyła karteczkę.
Od razu pobiegła z tym do chłopaków i im ją pokazała.
- Trzeba tam jechać – powiedział Micro.
SK z pędem pojechali na to miejsce.
Jednak kiedy przyjechali, przed ruinami stały buldożery i zaczęły je burzyć.
 
Mei cały czas krzyczała.
Ja tam się jej nie dziwie.
W końcu budynek się wali, a oni są w środku.
Tia podeszła do jednego z budowniczych.
- Nie burzcie tego ! –
- Dlaczego ?! Musimy ! –
- Ale tam są ludzie ! –
- CO ?! Chłopaki przerwać wyburzanie !!! –
Nagle wszystko się zatrzymało.
Ekipa budowlańców weszła do środka zobaczyć czy ktoś jest w środku.
I rzeczywiście.
Byli tam Mei i D’jok.
Długowłosa była nieprzytomna, a chłopak trzymając ją na rękach ledwo stał.
D’jok, Mei i ekipa wyszli z ruin.
Tia podbiegła do nich ze łzami w oczach i pomogła wziąć Mei.
Kiedy już wszyscy byli w latającym aucie, Micro zaczął zadawać mnóstwo pytań.
- Kto porwał Mei ?! Co z nią ?! Czemu jest nieprzytomna ?! Co się działo w tym budynku ?! Dlaczego jesteś taki słaby ?! –
- MICRO ! Przestań tyle gadać ! – krzyknęła Tia.
Chłopak siedział już cicho.
- Lepiej wracajmy do Akademii ! Przecież trzeba zawieść Mei do lekarki – odezwał się Tharn.
- Jedyny mądry – powiedziała Tia.
SK jechali (a raczej lecieli) jak najszybciej mogli.
Jednak durny korek ich zatrzymał.
- HOLERA ! Korek w środku tygodnia ?! – krzyczał Ahito, który odziwo nie spał.
- Dobra, biegniemy ! – powiedziała Tia.
- Słucham ?! Nie uniesiemy Mei – powiedział Thran.
- Poradzimy sobie. D’jok, ja i ty biegniemy ! –
D’jok był taki zmęczony, że nawet nic nie odpowiedział.
Jednak wiedział jedno : TRZEBA URATOWAĆ MEI !
Tia i reszta wysiedli z latającego auta.
Nie wiem jakim cudem to zrobili, ale wszystko jest możliwe, jeśli się chce to zrobić.
D’jok mimo zmęczenia biegł jak najszybciej mógł.
Miał na rękach Mei, która była cały czas nieprzytomna.
Kiedy wreszcie dotarli do Akademii od razu pobiegli do gabinetu Dame Simbaj.
- O mój boże ! Co się stało ? – zapytała.
- Długo by opowiadać. Pomoże jej pani ? –
- Oczywiście –
D’jok położył Mei na łóżku i wyszedł z gabinetu.
Usiadł na krześle i w gdzieś tam głęboko modlił się żeby Mei wyzdrowiała.
Chociaż sam był bez fluxa to i tak pewnie czuł się lepiej niż długowłosa.
Ale dziwiło go jedno : DLACZEGO MU NIE PODZIĘKOWAŁA ZA ODDANIE FLUXA ?
Nie tyle, że chciał jej wdzięczności, bo zrobił to dla niej, ale i tak dziwne.
Może po prostu zapomniała ze zmęczenia.
Kiedy D’jok tak myślał, podeszła do niego Tia.
- Jak się trzymasz ? –
- Dobrze –
- Co działo się w budynku –
- Nie ważne –
- Jak to nie ważne ?! Musimy wiedzieć, a tym bardziej Arch –
- Powiem jedno : NIE MAM JUŻ FLUXA ! –
- CO ?! Dlaczego ? –
- Musiałem jakoś uratować Mei –
Tia już się nie odezwała.
„ I to się nazywa miłość. Wiedziałam, że ją kocha, ale że aż tak ?
Jakie to piękne *_* „ pomyślała Tia.
Po godzinie czekania, Dame Simbai wreszcie wyszła.
- Już wszystko dobrze. Ale Ciebie D’jok też muszę zbadać –
- Dobrze –
Rudowłosy wszedł do nowego gabinetu.
Nawet nie zauważył jak się zmienił.
Miał białe ściany i nowy sprzęt.
Lekarka podpięła go do jakiejś maszyny.
Na ekranie pojawił się napis : 0 % fluxa.
Dame Simbai popatrzyła jeszcze raz z niedowierzaniem.
- D’jok ty nie masz w sobie fluxa –
- Wiem –
- Co się stało ?! –
- Musiałem uratować Mei -
Chłopak maił opuszczoną głowę.
- Spokojnie. Mam dużo zbiorników z fluxem. Mei już ma w sobie fluxa. Teraz czas na Ciebie –
D’jok spojrzał na Dame Simbai.
- Naprawdę ? Ile ma pani tych pojemników ? –
- Dwa na każdego ze SK –
D’jok był cały szczęśliwy.
Dowiedział się właśnie, że nie musi rezygnować z gry.

CDN
W następnym rozdziale :
Nie będzie mi łatwo jej to powiedzieć”
„A jednak Jake miał racje”
„Mogłem go posłuchać”
„A kto by posłuchał kościotrupa, który z nienacka wskakuje do twojej łazienki?”
______________________________________________________________
Na życzenie Agusi, dłuższy rozdział :D 

1 komentarz:

  1. Genialny rozdział ;]
    czy Rocketowi nie łatwiej było by napaść na Dame Sibmai i jej zabrać te pojemniki? XD
    czekam na kolejny ;D

    OdpowiedzUsuń