Na tym blogu piszę historyjki ( wymyślone ) o drużynie Snow Kids. Piszę głównie o mojej ulubionej parze czyli, MEI I D'JOK. Bardzo ich lubię :) Ale dodaję tu też historyjki pisane przez moich znajomych < 3 Dlatego pod całym tekstem piszę autora.
Wesołych Świąt ! Drodzy czytelnicy. Na święta życzę wam tego co najlepsze, pysznego karpia, słodkiego piernika i oczywiście super sylwestra ^^ Mam nadzieję, że po świętach powrócicie do czytania mojego bloga ! Ja postaram się jak najszybciej napisać jakiś post ; )
Mei nawet nie wiedziała kiedy zasnęła. Jednak nie obudziła
się w domu Jake’a tylko w Akademii. W swoim pokoju. Koło łóżka leżała jej
walizka i liścik :
„Musiałem wyjechać. Mam nadzieję,że niedługo wrócę. Trzymaj się. Jake”
Dziewczyna niespokojnie wstała z wielkim bólem, ale nie
takim zwykłym. Takim jaki czuła kiedy zobaczyła zdjęcie D’joka z Valerią. Coś
ją w środku zabolało, ale szybko przeszło bo do drzwi dobijała się Tia.
Mei niespokojnie otworzyła drzwi myśląc , że to będzie D’jok.
Przyjaciółka rzuciła się na dziewczynę.
- Nareszcie jesteś ! Jak mogłaś mnie tak zostawić ?! –
zapytała szczęśliwa Tia.
- P p..przepraszam – powiedziała cicho Mei.
- Wybaczam Ci. Ale słyszałam o D’joku –
- Spoko…na szczęście już wszystko się wyjaśniło –
- Uff…ulżyło mi, ale czy wy….-
- NIE WIEM –
- Może przywitasz się z innymi ? –
- Jakoś nie mam ochoty, ale czy Arch wie, że tu jestem ? –
Dziewczyna zeszła na dół zostawiając swoją przyjaciółkę. Była
tak przygnębiona, że ledwo zeszła do jadalni. Na szczęście nikogo w niej nie
było.
Otworzyła lodówkę, w której jak zwykle było tylko mleko, twaróg
i dwa jajka.
Arch nie miał czasu zrobić zakupów. Przynajmniej tą miłą
chwile zapamiętała po 3 latach mieszkania w Akademii.
Po zjedzeniu śniadania Mei przyszła do świetlicy by zobaczyć
czy jest tam reszta.
Niestety ich tam nie było, ale momentalnie Mei przypomniała
sobie o treningu.
Pobiegła więc do Sali treningowej (Jezuu już nie pamiętam
tak nazywałam te wszystkie sale xD) I zobaczyła jak Snow Kidsi trenują.
Od razu zobaczył ją Arch, który przerwał trening.
- Mei gdzieś ty była ? Przez Ciebie ….-
I w tej chwili przerwała mu Dame Simbaj :
- Arch, uspokój się. Nie widzisz, że Mei jest zmęczona ? –
- Eh…no dobrze. Snow Kids wychodzić ! –
I w tej chwili z holo-trenera (holo-trenera ? Tak to się
nazywało ? ;D) wyszedł D’jok, a za nim błyskało światło jakby wyszedł z niebios…..a
wracając do rzeczywistości to Micro-Ice zobaczywszy Mei, rzucił się na nią jak
jakiś wariat.
- Dobra Micro..złaź ze mnie ! Przecież nie było mnie tylko
tydzień ! –
- O tydzień za dużo –
- Dobrze, dobrze. Micro zostaw Mei – powiedział D’jok.
Rudowłosy popatrzył na Mei takim wzrokiem, że aż nogi Mei
były jak wata. Chyba nie umie żyć bez D’joka. W środku poczuła jakby coś
ciepłego. To była powracająca miłość.
Kiedy już wszyscy ze wszystkimi się przywitali, wtedy Mei
mogła wrócić do swojego pokoju.
Ale nie była w nim długo sama, bo przyszedł do niej D’jok.
- Jeśli chcesz się tłumaczyć z tego wszystkiego to nie
radzę. Nie wracajmy już do tego – powiedziała Mei.
- No dobrze, ale czy my mamy jeszcze szansę ? –
- Jak się postarasz to TAK –
Mei uśmiechnęła się.
- Bardzo dużo przegapiłam z treningów ? –
- Oprócz bezsensownego gadania Archa to nie –
Nagle w głośnikach zabrzmiał głoś Micro – Ice’a :
„Dzisiaj o 20.00 idziemy na imprezę.Sz,sz,sz…Micro oddawaj
ten mikrofon”
D’jok szybko wybiegł z pokoju, żeby zdążyć się przygotować.
Mei zaczęła się ubierać, malować…pierdu-pierdu, pitu-pitu. I
była gotowa.
Zeszła na dół gdzie był tylko D’jok.
-Gdzie reszta ? –
zapytała Mei.
- Jeszcze ich nie ma –
Po 20 minutach czekania :
- Boże ! Gdzie oni są ? – zapytała wściekła Mei.
Nagle z góry zeszła cała reszta Snow Kids :
- No nareszcie – powiedział D’jok.
- Co tak długo ? –
- Nie ważne. Możemy już iść ? –
- No możemy –
Gdy Snow kidsi byli już w klubie i ostro zaczęli się bawić,
Mei nagle źle się poczuła. Na szczęście był koło niej D’jok.
- Mei, wszystko dobrze ? –
- Tak, tak –
- Może lepiej wrócimy ? –
- Wiesz co. Ja wracam ty lepiej tu zostań –
- Ale może lepiej z Tobą pójdę –
- Eh..jak chcesz –
Mei i D’jok wyszli z klubu. Dziewczyna czuła się coraz
gorzej, aż w końcu zemdlała.
Po 15 minutach obudziła się w swoim łóżku, a koło niej siedział D’jok trzymając ją za rękę.
Mei widząc martwiącego się D’joka poczuła coś czego ona i ja
nie umiemy określić.
- Co się stało ? – zapytała słaba Mei.
- Zemdlałaś – powiedział smutno D’jok.
(I tu powinno włączyć się piękną piosenkę Lany Del Rey – Summertime
Sadness ;D)
Dziewczyna lekko się uśmiechnęła i ścisnęła rękę D’joka.
- Kiedy mogę wrócić do pokoju ? – zapytała Mei.
- Jutro –
- Boże mam się tu tak nudzić ? –
- Ze mną nie będziesz się nudzić –
- Daj spokój za godzinę masz trening –
- No to nie pójdę –
- Pójdziesz, pójdziesz –
- Widzę, że nie ma co się kłócić –
- Ze mną nigdy –
D’jok wstał z krzesła i wyszedł z Sali, ale zanim to zrobił
powiedział :
- Za 2 godziny będę –
Mei oczywiście nic nie powiedziała….nie chciała nic mówić. Była
tak zauroczona D’jokiem, że nie mogła nic wydusić z siebie.
Po dwóch godzinach D’jok pędem pobiegł do Mei. Cały trening
o niej myślał. Jednak gdy wszedł do gabinetu jej na łóżku nie było. Zaczął
biegać po całej Akademii i szukać dziewczyny, aż nagle oświeciło go, że
przecież jest w swoim pokoju.
Zapukał do wielkich drzwi i otworzyła zapłakana Mei.
Nie zapytał co się stało tylko przytulił dziewczynę, która
cicho łkała.
W końcu Mei powiedziała :
- On nie żyje –
- Kto ? –
- TATA –
Dziewczyna jeszcze bardziej zaczęła płakać, a D’jok nie
umiał jej pomóc.
Mei
obudziła się wesoła i wypoczęta. Od razu zeszła na dół i ujrzała, że przy stole
nie siedział Jake. Zadzwoniła do niego :
- Jake odziwo
nie ma Cię w domu –
- Wiem.
Musiałem jechać na zakupy. Nie było nic do jedzenia –
- Ahaa –
Mei wróciła
do domu i usiadła na łóżku. Zobaczyła, że na podłodze leży jej stare zdjęcie z
D’jokiem. Wzięła je i podarła.
*Akademia :
- Gdzie
jest Mei ? – zapytał wściekły Arch.
- Gdzieś
uciekła – powiedziała smutna Tia.
- Nie jej
już kilka dni. Może ty coś wiesz D’jok ? –
- A co mam
wiedzieć. Nie ma jej –
- No, ale
przecież ty i Mei…-
- Tak, tak
wiem –
- Nie
szukasz jej –
- Jasne,
ale bez skutku –
- No nic. Czas…-
Nagle do Sali
konferencyjnej wszedł Jake.
- Co ty tu
robisz Jake ? – zapytała Tia – Jest z Tobą Mei ?
- Nie, ale
prosiła mnie, żebym oddał wam to – Jake podał Archowi strój Mei.
- Ona na
pewno już nie wróci ? – zapytał Arch.
- Z tego co
od niej słyszałem to raczej tak – Jake spojrzał na D’joka.
- Boże ! –
krzyknął D’jok. – Wszyscy mnie obwiniają za to, że uciekła !
- Bo to
Twoja wina – Z nienacka do Sali weszła Mei – To Twoja wina, że zdradziłeś mnie
z tą…nie powiem kim. I wcale mnie nie szukałeś. I mało mnie obchodzi co ta
Valeria ma do powiedzenia. Chodź Jake – powiedziała Mei i wyciągnęła Jake’a z Sali.
D’jok
wybiegł z Sali za Mei.
- To był
przypadek ! – krzyknął.
-
Niepotrzebnie zgodziłam się, żebyś sam wyjeżdżał na te wakacje. Okłamałeś mnie
! –
D’jok
stanął jak wryty. Mei wybiegła z Akademii (razem z Jake’em)
- Weź mnie
z tąd – powiedziała zapłakana Mei.
- Nie
płacz, Mei. Wszystko będzie dobrze –
I właśnie w
tej chwili Jake pocałował Mei. (Pewnie właśnie tutaj mnie znienawidziliście), a
D’jok widząc to rzucił się na Jake’a.
Na szczęście
Jake zrobił epicki (xD) unik i razem z Mei wsiadł na motor i pojeeechał.
A wściekły
D’jok leżał (przytomny) i przeklinał na Jake’a.
- Jake, to
był epicki unik ! Musze opisać do na Akillbooku (Ich Facebook) –
- No wiem –
Mei i Jake
pojechali do parku na spacer. Chodzili chyba z 2 godziny co chwilę mijając
jakiś meneli proszących na chleb. Ale mniejsza o to. To był epicko-romantyczny
spacer. Gdy wrócili do domu (oczywiście) zasiedli przed TV by oglądać epicki
film. Oczywiście nie obyło się bez całowania -,- (Nie wiem po co ja jeszcze
piszę o miłości, ale mniejsza o to) Po filmie Mei poszła na górę. Gdy otwarła
drzwi ujrzała Valerię siedząca na łóżku.
- Matko !
Co ty tu robisz ? – zapytała Mei.
- Czekam ,
aż przyjdziesz –
- Po co ? –
- Chcę to
wszystko wyjaśnić –
- Słuchaj.
Mnie D’jok nie obchodzi. Jestem na dobrej drodze, żeby mieć nowego chłopaka –
- Naprawdę
? –
- Tak –
- To ulga.
Już myślałam, że nigdy nie znajdziesz chłopaka –
- A ty co
robisz u mnie na łóżku. Nie słyszałam, żebyś ktoś wchodził na dole –
- Bo ja
weszłam oknem –
- Z 5 metrów –
- Jestem
wampirem –
- WTF !
Wampir jasne…a ja występowałam w teledysku Gangnam Style –
Na drugi dzień Mei obudziła
się ze strasznym bólem głowy. Zeszła na dół i zastała Jake jedzącego śniadanie.
- No dzień dobry śpiąca
królewno –
- Głowa mi pęka –
- Spodziewałem się tego…masz
to ci pomoże – Jake dał Mei tabletkę na ból głowy.
- Dzięki –
Mei siadła przy stole, który
był obstawiony jedzeniem i sokami. Mei była taka głodna, że aż rzuciła się na
wszystko.
- Wow…masz apetyt –
powiedział Jake.
Mei nie odpowiedziała,
ponieważ miała kawałek bułki w ustach. Wyglądała Jak chomik.
- To co dzisiaj robimy ? –
zapytał Jake.
- Mam ochotę na zakupy –
- Ocho –
- Co ? Nie chcesz ? –
- Chceee….. –
- Mogę iść sama, a ty coś
sobie porobisz –
- Na pewno ? –
- Taak –
- No dobrze, ale jak
spotkasz D’joka to …..-
- Mam iść w przeciwną stronę
–
Mei odeszła od stołu i
poszła się przebrać. Po 20 minutach
wyszła gotowa.
- Podwiozę Cię –
- Nie dzięki. Przejdę się –
Mei wyszła z (pięknego) domu
Jake’a i podążyła do galerii. Szła sobie parkiem, ptaszki śpiewały, dzieci się
bawiły i ogólnie było bardzo spokojnie. Oczywiście nie obeszło się bez
spotkania D’joka, który szedł z Valerią. Mei od razu chciała zawrócić, ale
przecież miała iść do galerii. No nic, musiała iść dalej. ( Apropo : nie
posądzajcie mnie, że zrobiłam z D’joka i Valerii parę, bo to wcale tak nie
jest, ale dowiecie się w następnych rozdziałach) D’jok zobaczył Mei i już
chciał ją przytulić, ale Valeria na to nie pozwoliła. Mei spokojnie przeszła
koło „pary”.
Po 30 minutach dziewczyna
wreszcie dotarła do sklepu. Była tam chyba 2 godziny i wyszła ze sklepu z
ogromem toreb, ale to normalnie dla Mei.
Spokojnie wróciła do domu,
gdzie czekał na nią Jake.
- Cześć – powiedziała Mei.
- No cześć. Nie za dużo tych
toreb –
- E nie…miewałam więcej –
- Spotkałaś D’joka ? –
- Tak, ale było całkiem miło
–
- W jakim sensie ? –
- W takim, że nie
zamieniliśmy żadnego słowa –
- No to w sumie dobrze –
- Tak. To co robimy ? –
- Może coś obejrzymy ? –
- Nareszcie odpocznę –
- To idź się przebierz, a ja
zrobię popcorn –
- Ty to umiesz mnie
rozweselić –
- Wiem –
Mei wyszła na górę i szybko
się przebrała. Gdy zeszła na dole zastała Valerie.
- Eee…cześć – powiedziała zdziwiona
Mei.
- Cześć. Słuchaj ja chciałam
wszystko wyjaśnić –
- Ale tu nie ma co wyjaśniać
–
- Jest. Ja i D’jok…to była
pomyłka –
- Ale była –
- Słuchaj…on był pijany –
- Ale mógł pomyśleć, albo
przynajmniej nie robić tego zdjęcia –
- Ale on wtedy nie myślał. A
ja….-
- Nie chce już tego słyszeć.
Możesz mu przekazać, że nie chce go więcej widzieć –
- Ehh…Mei…-
- Możesz już sobie iść –
Mei odprowadziła Valerię.
Jake wyszedł z kuchni :
- Mei, przepraszam, że ją tu
wpuściłem –
- Spoko, przynajmniej wiem
na czym stoję –
- To oglądamy coś na poprawę
humoru ? –
- Noo jasne –
Mei
i Jake zasiedli przy ogromnym telewizorze. Po 2 godzinach oglądania Mei zasnęła
na ramieniu Jake’a, więc ten zaniósł ją na górę. Na dobranoc pocałował ją w
policzek. ________________________________________________________________________
Tak, tak wiem. Nie lubicie
mnie za tego D’joka i Mei i Jake. Ale dla odmiany chciałabym strzelić coś co
nie będzie związanie z miłością D’joka i Mei. A co do tych krótkich opowiadań to naprawdę się staram, ale nie mam tyle czasu, żeby pisać ogromnych opowiadań.
D’jok musiał iść z Micro coś
sprawdzić. Mei zaglądnęła do szafki szukając lekarstw, ale zamiast nich
zobaczyła zdjęcie D’joka z jakąś dziewczyną.
Ale ta dziewczyna nie była
taka zwykła. Miała piękne czerwone oczy i brązowe włosy. Mei najbardziej zdziwiły
te oczy. One nie były normalne.
W tej chwili coś w niej
pękło. Jakby jej całe życie się zawaliło.
W pędzie spakowała swoje
rzeczy i wyszła z pokoju. Ale nie czuła się najlepiej, ponieważ miała gorączkę.
Kręciło jej się w głowie. Ale zdołała wyczłapać się z Akademii. A pod drzwiami
budynku stał : JAKE. Chyba wiedział co się dzieję.
- Co ty tu robisz ? –
zapytała Mei.
- Chcesz się stąd wynieść…to jestem
–
- I za to Cię uwielbiam.
Jesteś zawsze wtedy kiedy tego potrzebuję –
- Taka moja rola –
Mei wsiadła na motor i razem
z Jake’m pojechała do niego.
Kiedy D’jok wrócił do pokoju
nie zastał w nim Mei.
Zaczął jej szukać po całym
pokoju, ale jej nie było. Na łóżku leżało tylko zdjęcie chłopaka z jakąś
dziewczyną.
- Valeria – szepnął chłopak.
I pobiegł do Micro.
Mei i Jake jechali i jechali,
aż wreszcie dotarli do pięknego, nowoczesnego domu.
- Ty tu mieszkasz ? –
zapytała.
- Tak, a co ? –
- Matkoo –
Jake już się nie odezwał
tylko wziął rzeczy Mei i zaprowadził ją do jego domu.
Dom w środku był piękny. Taki
bardzo nowoczesny. Jake zaprowadził Mei do jej pokoju ( a było ich dużo ).
- Dzięki Jake. Za wszystko –
- Spoko. Chcesz coś ? –
- Nie, nie –
Jake wyszedł z pokoju i
momentalnie do Mei zadzwonił D’jok.
Mei odebrała i powiedziała
tylko :
- WAL SIĘ ! –
I wyłączyła się.
D’joka to zabolało. Jak mogła
pomyśleć, że on może ją zdradzać. Chociaż w sumie to była jakby zdrada,
ponieważ ta Valeria to była wpadka na imprezie i na wakacjach bez Mei. Pewnie
teraz myślicie sobie, że D’jok to świnia i zdrajca i macie prawo, bo w sumie
tak jest. Więc nie będę go usprawiedliwiać. A wracając do Mei to było już
późno, ale Mei wcale się z tym nie przejmowała ( i tym, ze jest chora) i poszła
razem z Jake’m na imprezę. Założyła najbardziej cholowe rzeczy i poszła w
tango. Nie powiem nawet ile wypiła bo sami byście się zdziwili (oczywiście
pilnował jej Jake). Gdzieś o północy wrócili do domu i oczywiście Mei od razu
zasnęła. Nawet nie przejmowała się D’jokiem, który w sumie też niezbyt się
przejmował Mei. A dlaczego ? Bo to świnia, która zdradza swoją miłość i robi
sobie z jakąś obcą babą zdjęcia. Ale nawet nie spodziewacie się jak potoczą się
losy Mei, D’joka, Jake i Valerii. Musicie tylko czytać mojego bloga ; )