Nagle z gabinetu wyszła Dame
Simbaj i poprosiła Mei do środka. Długowłosa bardzo się zdenerwowała, bo nie
wiedziała o co może chodzić Rocketowi. Po wejściu do środka, usiadła obok łóżka
gdzie leżał chłopak i zapytała się :
- Too, co chciałeś ? –
zapytała.
Rocket się nie odezwał.
- Halo. Powiedz coś –
- Czemu zabierasz mi Tię –
- Słucham ? Przecież Ci jej
nie zabieram. To ty z nią zerwałeś –
- Przez Ciebie –
- O nie, nie. To ty całowałeś
jakąś dziewczynę –
- Ona spędzała z Tobą więcej
czasu niż ze mną –
- To już nie moja wina, że
lubi moje towarzystwo –
Długowłosa wyszła z gabinetu
i bez słowa powędrowała do swojego pokoju. A za nią D’jok, który nie wiedział
co się dzieje z jego dziewczyną. Wszedł do pokoju i zobaczył Mei siedzącą na
łóżku.
- Co się stało ? – zapytał.
- Szkoda gadać, ale z niego
idiota –
- Co Ci powiedział ? –
- Że ja mu niby odbierałam
Tię –
- Eee..co ? Przecież to on
się całował z inną –
- Powiedziałam mu to, ale on
mówił swoje –
- Nie przejmuj się – D’jok
przytulił Mei.
Para siedziała tak przez 10
minut w ciszy, aż nagle do pokoju wbiegła Tia.
- Mei, Rocket dostał jakiegoś
ataku histerii. Zaraz tu będzie. Mówił coś, że musi się Ciebie pozbyć, szybko
trzeba uciekać –
- Jak to się mnie pozbyć ? –
- Nie wiem, mówił tak –
- O boże. I co teraz ? –
Nagle do drzwi pokoju, zaczął
dobijać się Rocket. Mei, Tia i D’jok szybko wybiegli przez okno ( na szczęście
pokój był nisko ) i szybko uciekli. Dotarli do Centrum Handlowego.
- Chyba uszliśmy z życiem –
powiedziała Mei.
- Czy tam nie stoi Twoja mama
? – D’jok wskazał kobietę rozmawiającą z jakimś facetem.
- Tak, to ona. Ale co ona tu
robi ? –
- Może trzeba zobaczyć o czym
rozmawiają –
- Ja to zrobię –
Mei podeszła bliżej swojej
mamy i zaczęła słuchać :
-
Trzeba powiedziec mei, ze sie znalazłeś. Nie możemy jej okłamywac. Ona zawsze myślała,
ze ty nie zyjesz-
Długowłosą przeraziły te
słowa. Nie wiedziała kto tak nagle się odnalazł, ale szybko do głowy przyszedł
jej ojciec. Nie mogła uwierzyć w to co słyszy.
- ale
jak jej to powiedziec ? –
- nie
wiem, wymysl cos. Ona musi o tym wiedziec –
- No
dobrze, ale gdzie ona teraz jest ? –
- w
akademii. Ale może zrobimy to jutro –
-
dobrze –
Mei po tym jak już wszystko
usłyszała, wróciła do przyjaciół :
- I co ? – zapytał D’jok.
- Mój ojciec żyje –
- Co ?! Ale jak ? –
- Nie wiem –
D’jok pocałował długowłosą :
- A kiedy Ci to powiedzą ? –
zapytała Tia.
- Jutro przyjdą do Akademii –
- Ehh…ale teraz trzeba
zadzwonić do Ahito –
- Po co ? –
- Żeby się dowiedzieć, czy
Rocket już się uspokoił –
Tia zadzwoniła do Ahito, który
od razu odebrał –
- Halo –
- Ahito, czy Rocket już się uspokoił
? –
- Tak, ale uważajcie –
- Na co ? –
- Na widok Mei szaleje –
- Dobrze wiedzieć. Zaraz będziemy
–
Przyjaciele wrócili do Akademii.
Od razu weszli do pokoju Mei, który wyglądał jakby przeszło w nim tornado :
- Co się stało ? – zapytała Mei.
- Rocket –
- Po co ja się w ogóle pytałam
–
- Mei, musisz iść nocować do innego
pokoju –
- Raczej w tym nie będę spać.
Pójdę do D’joka –
Mei spakowała rzeczy, które ocalały
po Rockecie i poszła z D’jokiem do jego pokoju. Oboje usiedli na łóżku i oglądali
holo-TV. Nagle do pokoju wtargnął Rocket z nożem i zaatakował Mei. D’jok rzucił
się na Rocketa, który odziwo był silniejszy. Na szczęście wygrał D’jok, który wyrzucił
Rocketa z pokoju.
- Mei, nic Ci nie jest ? – zapytał.
- Nie, a Tobie ? –
- Nie –
D’jok i Mei przytulili się do
siebie i po chwili zaczęli się całować.
Super! Zaskakują mnie twoje pomysły!Roket chce zabić Mei?Tego bym się nie spodziewała!Oczywiście czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuń